Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
953
BLOG

Whitney Houston i tajemnicza choroba Arethy Franklin

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Kultura Obserwuj notkę 0

W lutym spędziłem parę tygodni w Nowym Jorku. Była to zresztą okazja, by ponownie popracować co nieco dla Polskiego Radia - to miło przypomnieć sobie stare radiowo-korespondenckie odruchy, i to w dodatku w mieście tak interesującym jak NY.

Oprócz spraw politycznych, zwłaszcza dziejących się w ONZ, zajmowałem się również w tym czasie wydarzeniami muzycznymi, teatralnymi i ogólnie szołbiznesem. No i tak się złożyło, że musiałem także donosić o pogrzebie Whitney Houston, który jak wiadomo odbył się w Newark, gdzie spędziłą dzieciństwo, tuż obok Nowego Jorku.

W piątek w przeddzień pogrzebu byłem w Radio City Music Hall na koncercie Arethy Franklin. Piękna, imponująca sala na parę tysięcy widzów, świetna akustyka, a na scenie nieco już starsza pani w doskonałej wciąż formie. Podkreślam tę świetną formę, zarówno wokalną, jak i fizyczną, zaraz się okaże dlaczego.

Mniej więcej w połowie koncertu Aretha Franklin wygłosiła coś w rodzaju pół-śpiewanego monologu o Whitney Houston i jej matce, z którą Aretha kiedyś współpracowała, a zespół muzyczny i chórek towarzyszyły jej przy tym jednym z przebojów Whitney. Brzmiało to ładnie, ciepło i szczerze. I do tego występ zakończył się wykonaniem innej piosenki zmarłej gwiazdy.

Media wtedy już od kilku dni mówiły, że Aretha Franklin będzie na pogrzebie Whitney Houston i że na nim zaśpiewa.

I nagle w sobotę rano, tuż przed południem, słyszę w radiu informację, że "królowa soulu" musiała odwołać udział w pogrzebie z powodu choroby. Dziwne, bo kilkanaście godzin była, jak zaznaczyłem, w świetnej formie. Pomyślałem sobie: niechybnie sztuczna choroba, albo wręcz jakaś maskirowka.

Moje podejrzenia potwierdziły się wieczorem po pogrzebie. Na tamtą sobotę był zaplanowany drugi z dwóch koncertów Arethy Franklin w Radio City Music Hall. Skoro w południe była chora, to pewnie będzie musiała odwołać występ kilka godzin później. Sprawdziłem, i nie odwołała. Koncert odbył się normalnie, a następnego dnia czytałem w gazetach, że starsza pani nie tylko była znowu w świetnej formie podczas występu, ale że potem urządziła w restauracji jednego z nowojorskich hoteli przyjęcie dla około 40 przyjaciół, i że świetnie się na tym przyjęciu bawiła do późnej nocy, i jeszcze do tego śpiewała.

W tym samym artykule przeczytałem, że ta dyplomatyczna choroba Arethy mogła mieć związek z jej nieco napiętymi stosunkami z rodziną Whitney Houston po wywiadzie, jakiego udzieliła kilka dni wcześniej. AF zasugerowała była w tym wywiadzie, że narkotykowe problemy Whitney mogły mieć jakiś związek z nieodpowiednim wychowaniem w dzieciństwie. I tak królowa soulu stała się prawdopodobnie persona non grata na pogrzebie. A reszta to - jak w życiu - trochę szczerości i trochę udawania, porcja prawdy i porcja kłamstw, kilka kropel łez i kilka kropel kunktatorstwa. 

   

I przy okazji zapraszam znowu na stronę Euronews w wersji polskiej. Dzisiaj znowu o Grecji, ale z punktu widzenia fryzjerki, a także o europejskich trenerach zwiedzających Stadion Narodowy w Warszawie.  Za chwilę będzie niechybnie również o Syrii i o nowych manifestacjach w Rosji.

To wszystko znajdziecie tu:

pl.euronews.com/

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura