Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
64
BLOG

Naprawdę? Jak to? Ale za co? Ano pewnie za Busha. Ha! ha! ha!

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 14
Takie były mniej więcej kolejne etapy reakcji kolegów korespondentów z różnych krajów, gdy w potężnym gmachu przy Quai d’Orsay czekaliśmy na rytualną południową konferencję prasową rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych, i gdy od gęby do ucha roznosiła się pogłoska o Pokojowej Nagrodzie Nobla dla Baracka Obamy.
 
Najpierw zdziwienie, pewne niedowierzanie, zaraz potem głośne zastanawianie się nad już ustanowionym dorobkiem Szanownego Laureata na polu walki o pokój. I konkluzja, że żadnego takiego dorobku nie ma, przynajmniej na razie. A potem ironiczna hipoteza, że to pewnie za to, że jest lepszy od Busha (niechybnie wielki to sukces...). I na koniec pusty śmiech.
 
Już od chwili wyboru Obamy liczni jego zwolennicy mieszali ze sobą dwie zupełnie różne rzeczy. Sam fakt zwycięstwa czarnego kandydata w państwie, w którym jeszcze nie tak dawno obowiązywała segregacja rasowa, był oczywiście ogromnym postępem. Można powiedzieć, że fakt ten był wspaniały, wyjątkowy i genialny. A fani (bo tu chyba można mówić o fanach, prawda?) wywnioskowali z tego natychmiast, że i sam Obama musi być, jako prezydent, wspaniały, wyjątkowy i genialny. A przecież nie musi. Może być świetny, może być po prostu dobry, albo średni, albo kiepski, albo całkiem zły. Jeszcze nie wiemy, jaki będzie. Zresztą to, że po niemal roku prezydentury jeszcze tego nie wiemy, jest samo w sobie rzeczą nieco niepokojącą.
 
Mam właśnie wrażenie, że komitet przyznający Pokojową Nagrodę Nobla wykazał się właśnie takim zachowaniem fanów. Bo przecież prezydent ładnie wygląda, i przyjemnie się uśmiecha. I na pewno w jakimś przemówieniu wysunął śmiałą hipotezę, że wojna jest zła, a pokój jest dobry. No to co, Nobel i już!...
 
Czekając na ową konferencję prasową w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, rozmawiałem ze znajomym korespondentem mediów rosyjskich. (Wiem, wiem szanowny Salonie 24, jestem zdrajcą, rozmawiam z Rosjaninem, i nawet mu podaję rękę, i w dodatku uśmiecham się do niego, hańba, hańba, po trzykroć hhhhhańba!!!) No więc rozmawiam z nim i razem szukamy, jakie to sukcesy w walce na rzecz pokoju na świecie można zapisać na koncie Baracka. Zaproponowałem: a może to dlatego, że zrezygnował z tarczy antyrakietowej? Kolega Rosjanin zaśmiał się.

 

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka